JOAIVY – blog ku podnoszeniu wibracji [PL]

Mam na imię Joanna i witam serdecznie 🙂

Dawno, dawno temu zamarzyłam, aby z niczego stworzyć coś. Ta myśl co jakiś czas wracała… Potem w moim życiu pojawiło się źródło inspiracji, dzięki któremu zaczęłam pisać teksty, wiersze, opowiadania, bajki. Nie było tego dużo, ponieważ pojawiało się ono tylko czasem. Zabawne, tworzyłam coś, można powiedzieć z niczego, nie zdając sobie sprawy, że powstaje to coś 🙂

Odkąd pamiętam byłam na drodze rozwoju duchowego, czytałam książki, od kilkunastu lat medytuję, oglądałam filmiki na YouTube związane z tym tematem, od kilku lat ćwiczę jogę.

Pewnego razu podczas medytacji pojawiła się w mojej głowie wizja Anioła, który w swoich dłoniach trzyma delikatnie jak niemowlę kulę ziemską, dodatkowo otula, chroni tę piękną Matkę Ziemię swoimi skrzydłami. W sumie to trochę sobie wyobrażałam, że to ja jestem tym Aniołem i wysyłam Miłość, Radość, Spokój, Światło do każdej istoty, każdego stworzenia. Wizja wracała przy kolejnych medytacjach. Zapragnęłam mieć takiego Anioła na papierze. Zapytałam syna, czy nie zna kogoś, kto ładnie rysuje i okazało się, że jego przyjaciółka Ivi jest mega kreatywna i tworzy różne rzeczy, kocha rysować. Tego było mi trzeba. Zaproponowałam jej, żeby przeniosła moje wyobrażenie na papier. Omówiłyśmy szczegóły, ona podpowiedziała aureolę i poświatę, o której ja nie pomyślałam. Chciałam mieć Anioła delikatnego w charakterze, a kula ziemska, żeby była wyrazista. Ivi użyła japońskich farb gansai tambi oraz czystego papieru bawełnianego. Mówiła, że była bardzo skupiona i że był to bardzo spokojnie spędzony czas dla niej. Obie miałyśmy ogromną radość z projektu i kontaktu ze sobą, obie czułyśmy inspirację 🙂 Cała sytuacja zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, to pokazuje, że my sami tworzymy swoją rzeczywistość i że tworzenie czyimiś rękami daje tak samo dużo radości, jakbyśmy sami to robili. Niesamowite jest też to, że historia toczy się dalej, jakoś już tak sama…

Anioł zawisł na ścianie w eleganckiej złotej ramce. Ivi spytała, czy nadałam mu imię. Hm… nie pomyślałam o tym, zaczęłam szukać odpowiedniego imienia na internecie, nic mi nie pasowało. Trafiłam w końcu na angielskie imiona, polskie tłumaczenie: Ivy = Bluszcz (Ivi skojarzyłam z Ivy). Wyobraziłam sobie jak bluszcz zamienia liście zielone w serduszka czerwone i oplata ziemię Miłością. Poczułam, że to jest dobry trop 🙂 Pierwsze 3 litery mojego imienia Joa w połączeniu z Ivy dało imię JOAIVY. Czytałam to Joa Ivy rozdzielając, czegoś mi brakowało, pokazałam synowi, zapytałam co sądzi o imieniu, on się przyglądał dłuższą chwilę, zastanawiał i przeczytał JOAIVY, z akcentem na literę A. Poczułam ciarki i pomyślałam; tak to jest to. Brzmi wyjątkowo, miałam nawet wrażenie, jakby Joaivy dokładnie w tym momencie została powołana do życia…

Joa to dojrzałość, mądrość życiowa, Ivy młodość, świeżość – dzieli nas spora  różnica wieku, co może być też korzystne dla naszego tworzenia. Kobieca energia nas łączy, z której mamy nadzieję powstanie to coś 🙂 coś miejmy nadzieję wyjątkowego, a jeżeli się nie uda, to przynajmniej będziemy wiedziały, że próbowałyśmy 🙂

Ktoś powiedział, że powinnam napisać modlitwę, żeby nadać mocy Joaivy. Wiecie co, nie pomyślałabym, że ja mogę modlitwę napisać, ale udało się, jest i ona 🙂

W ostatnim czasie kilka osób sugerowało, że może powinnam założyć bloga i dzielić się pozytywnym przekazem, ale prawdę mówiąc nie wiedziałam jak się za to zabrać, nie jestem „komputerowa”, potrzebowałam kogoś kto ogarnie sprawy techniczne i jak myślicie, jakie rozwiązanie? Oczywiście tutaj do akcji chętnie wkracza Ivi i rozwiązuje moje dylematy, plus w miarę możliwości będzie tworzyć rysunki do tekstów albo będzie dołączać zdjęcia.

Chciałabym jeszcze dodać, że jakiś czas temu napisałam bajkę „Same dobre słowa – podnoszenie wibracji”. Moim ogromnym marzeniem było puścić ją w świat, co łączyło się z sugestią założenia bloga 🙂 Bajka, jak sam tytuł mówi, składa się z samych dobrych słów, w związku z tym podnosi wibracje. Jak czytamy dobre słowa to nastrajamy się pozytywnie, za tym idzie, że patrzymy optymistycznie i przyciągamy więcej dobrych zdarzeń do swojego życia. Ktoś kiedyś mnie zachęcił, abym się dzieliła moimi tekstami, że nie powinnam ich chować do szuflady, że może komuś coś to dać, może pocieszyć czy wesprzeć, to było przekonujące. Może przyszedł czas, aby to sprawdzić? 🙂

Mój syn oprócz tego, że nas w pewien sposób połączył, to niejednokrotnie czuwa nad jakością i formą moich tekstów, pokazuje inne spojrzenie, dba o spójność i stylistykę, dzięki niemu teksty mają jeszcze lepszą formę. Ma swój udział, jest takim jakby redaktorem 🙂 Do tego świetnie zna angielki i w związku z tym powstał pomysł, aby teksty tłumaczyć, żeby trafiły do większej liczby odbiorców.  I tak Andy dołączył do naszego projektu 🙂

We trójkę wierzymy w moc dobrego słowa, że samo słowo, to pozytywne,  może dawać radość, wspierać, pocieszać, a nawet leczyć. Chcemy  się bawić i cieszyć możliwością dzielenia się na Internecie dobrymi wibracjami. Oto nasza intencja założenia bloga…

Joanna Winconek

JOAIVY – blog to raise vibrations [ENG]

My name is Joanna and I welcome you heartily 🙂

Long, long ago I dreamt of creating something out of nothing. This thought would return every now and then…At some point in my life appeared a source of inspiration, due to which I began writing texts, poems, stories and fables. There wasn’t much, because it would occur only at times. Funny thing, I was creating something, you could say out of nothing, without realising that the thing was coming into being.

Since I remember I was on a way of spiritual development, I’ve been reading books, meditating for a dozen of years or so, watching YouTube videos related to the topic, for some years I’ve been practising yoga.

One day during meditation, a vision of an Angel appeared in my head, an Angel who gently held the globe in its hands as if it were a baby, but just as well, embracing, protecting this beautiful Mother Earth with its wings. All in all I was sort of imagining myself, that I am the Angel and I’m sending Love, Joy, Peace, Light to every being, every creature. The vision would return upon following meditations. At that time I’ve had a strong will of having such Angel on paper. I asked my son whether he knew someone, who could draw well and it turned out, that his friend Ivi is immensly creative and crafts plethora of things, loves to draw. That was what I needed. I made a proposition to her of conveying the image out of my head onto paper. We discussed details, she prompted a halo and a glow, which I haven’t even thought of. I wanted to have the Angel mild in its appearence and the globe to be vivid… Ivi used japanese paints gansai tambi and pure cotton paper. She said that she was very focused and that it was a very peacefully time spent for her. Both of us had a great joy coming out of this project and contact with each other, we both felt the inspiration. 🙂

The whole situation surprised me really positively, it shows that we alone create our own reality, and that creating it with hands of another gives just as much joy as is if we were to do it ourselves.

The incredible thing is, that the story goes on, kind of all on its own…

The Angel was hanged on the wall in an elegant, golden frame. Ivi asked if I’ve given it a name. Hm.. I didn’t think of that, I began searching for a suitable name on the internet, nothing satisfied me. Eventually I came across english names, polish translation: ivy = bluszcz [blʊʃtʃ] (I asocciated Ivi with Ivy). I imagined the ivy turning its green leaves into little red hearts and entangling the Earth with Love. I felt I’m on the right track. 🙂 First 3 letters of my name Joa connected with Ivy gave the name JOAIVY [jɒaɪvi]. I read Joa [jɒa] Ivy [ivi] separately, something was amiss, I showed it to my son, asked him what he thought of the name, he would gaze at it for a longer while, wondering, and he read JOAIVY with an accent on a letter A. I felt shivers and I thought, yes this is it. It sounds extraordinarily, I had an impression as if Joaivy, at this precise moment, came to life.

Joa is the maturity, widsom of life, Ivy is the youth, novelty -we are separated by a significant age gap, what mightprovebeneficial to further creating. Conjoined by a feminine energy, we hope to create the thing 🙂 the thing, hopefully unique and if it doesn’t work out, at least we will know that we’ve tried. 🙂

Somebody said that I should write a prayer, in order to bestow the power upon Joaivy. You know, I would never think, that I would be the one to write the prayer, but I did it, and there it is. 🙂

Recently some people suggestet that I should start a blog and spread the positive message, but truth be told I had no idea how to get this going, I’m not „computer-ish”, I needed someone who will deal with technical issues and wouldn’t you know, what’s the solution? Of course, Ivi gladly steps in on the action and solves my troubling dilemmas, plus if possible, she will create drawings for the texts or add pictures.

I would also like to add, that some time ago I wrote a fable „Solely good words – raising vibrations”. My huge dream was to let it go into the world, what went along with the suggestion of starting the blog. The fable, as the title says, consists solely of good words and therefore raises the vibrations. While we read good words, we tune up positively and what follows is, that we look favourably and draw more good events into our lives. Some day, someone encouraged me to share my writings, that I shouldn’t hide them in the closet, that somebody could benefit from them, maybe receive comfort or support, that was convincing. Perhaps it is time to test it out? 🙂

One time Ivi discussed outline of the blog and what it’s going to look like, my son apart from the fact, that he had us connected in a way, on multiple occasions watches over the quality and form of my texts, shows a different perspective, looks after coherence and stylistics, thanks to him the texts have even better form. He’s got his share and is sort of an editor. 🙂 Additionaly, he knows English excellently and thus emerged an idea to translate the writings, so that they can reach bigger amount of recepients. And that’s how Andy joined our project. 🙂

All three of us believe in the power of the good word, that the word itself, positive one, can give joy, support, comfort and even cure. We want to play with and enjoy the opportunity of sharing on the internet with the good vibrations. This is our intention for the blog.

Joanna Winconek